listopada 03, 2025

"Córka oligarchy" Joseph Finder

Autor: Joseph Finder
Tytuł: Córka oligarchy
Tłumaczenie: Przemysław Hejmej
Data premiery: 15.10.2025
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 584
Gatunek: thriller szpiegowski
 
Joseph Finder to amerykański autor thrillerów sensacyjnych, który tworzy swoje historie już od ponad trzydziestu lat. W ostatnim czasie jednak miał długą przerwą, jedną z dwóch najdłuższych w swojej karierze - poza nimi jego powieści ukazywały się zawsze w odstępie roku bądź dwóch, tym razem jednak autor kazał czekać swoim czytelnikom aż pięć lat! Po ich upływie ukazała się “Córka oligarchy”, jego siedemnasta powieść. Autor znany jest z tego, że w fabułę swoich książek często wplata wątki rosyjskie - nie da się ukryć, że w amerykańskiej powieści sensacyjnej czy szpiegowskiej bardzo one pasują, zresztą autor ma dobre zaplecze - studiował filologię rosyjską i uważany jest za nieustępliwego badacza rosyjskiej rzeczywistości. „Córka oligarchy” właśnie do tego rodzaju powieści się zalicza, warto też zaznaczyć, że jedna z linii czasowych tej historii toczy się już podczas wojny, jaką Rosja rozpętała z Ukrainą, a to sprawia, że komentarze na temat sytuacji politycznej Rosji z Ameryką są dość aktualne - “dość”, bo wydaje się, że w tej powieści Trump jeszcze nie doszedł do władzy.
 
Grant Anderson prowadzi spokojne życie w niewielkiej nadmorskiej miejscowości Derryfield w stanie New Hampshire - żyje z budowy i naprawy lokalnych łodzi. Mimo iż ogólnie jest osobą skrytą, to jednak od niedawna wraz z Sarą, lokalną nauczycielką tworzą całkiem udany związek. Teraz Grant jedzie zastąpić znajomego w wyprawie na morze z turystami - jednak zamiast kilku pasażerów zjawia się jeden, zachowuje się dość dziwnie, a w końcu na środku morza próbuje go zabić. Mimo wszystko to ten mężczyzna ląduje martwy w wodzie, ale Grant, a raczej Paul Brightman, bo to jest jego prawdziwe imię, już wie, że nadeszła ta pora, której obawiał się od pięciu lat - znaleźli go, musi uciekać. A wszystko zaczęło się przecież tak niewinnie, sześć lat temu, gdy na luksusowym przyjęciu wziął początkującą fotografkę Tatianę za kelnerkę… Gdyby tylko wiedział, w jak fatalne niebezpieczeństwo ta znajomość go wpakuje…
“Świat stanowił dla Paula tor przeszkód, dla Tatiany - plac zabaw.”
Książka podzielona jest na jedenaście części, których akcja rozłożona jest naprzemiennie na czasy współczesne oraz przeszłe toczące się sześć, pięć lat wcześniej. Części są tytułowane, a czas podpisany, więcej miejsca zajmuje historia z przeszłości. Całość książka składa się w sumie ze 113 krótkich, kilkustronicowych rozdziałów i epilogu, rozdziały bardzo okazyjnie dzielone są na jeszcze krótsze fragmenty - najczęściej zwyczajnie nie ma takiej konieczności, jedna scena to po prostu jeden rozdział. Narracja prowadzona jest cały czas z perspektywy Paula w trzeciej osobie czasu przeszłego, czytelnik zatem wie tyle, co bohater, jak i ma pełny dostęp do jego emocji. Styl powieści kojarzy się z rasowymi powieściami szpiegowskimi - jest spokojny, uważny, bogaty w detale i ciekawe informacje. Język codzienny, raczej bez przekleństw, a wtrącenia w innym języku są tłumaczone. Dialogi wypadają bardzo naturalnie, całą książkę czyta się sprawnie i z przyjemnością.
“Amerykanie od zawsze darzyli ów archetyp ogromną sympatią: archetyp bohatera pogranicza, uciekiniera czy człowieka gór w stylu Jeremiaha Johnsona. Ludzi, z których łatwo uczynić herosów. Ale pragnienie polegania na sobie to ukryty egocentryzm. Chęć uwolnienia się od więzów oznaczała narzucenie nowych. Cenę za to płacili ci, których należało kochać i nad nimi czuwać. Tego rodzaju credo hartowało skórę, ale jednocześnie sprawiało, że dusza karlała.”
Kreacja Paula utrzymana jest w konwencji everymana - człowieka takiego, jak my, który całkowicie przypadkiem wplątuje się w aferę na skalę światową. To nie jest tak do końca jego wybór, choć jednak częściowo tak - gdyby tylko był w stanie przymknąć oko na jawne łamanie prawa… Ale Paul to dobry, uczciwy facet, który swoim intelektem chce zbudować sobie dobrą pozycję w życiu i nie chce mieć sytuacji w życiorysie, które mogłoby poddawać jego uczciwość w wątpliwość. Jego strona psychologiczna oddana jest z dużą dokładnością - czytelnik z fascynacją obserwuje jego dylematy dotyczące strony, po której powinien stanąć, jego wyrzuty sumienia, które pojawiają się, gdy zaczyna coraz mocniej wplątywać się w szpiegowską aferę…
“Nazywają mnie ekspertką od Rosji, tak słyszałam, chociaż być może “ekspertka” w dzisiejszych czasach to wątpliwy komplement. Bo czy istnieje ktokolwiek, kto znałby się na Rosji? Kto naprawdę wie, co się tam dzieje?”
Jednak tempo akcji zdecydowanie różni się od tego, które współcześnie możemy znaleźć w popularnych thrillerach sensacyjnych. Tutaj historia toczy się spokojnym rytmem, z dbałością o detale i jak największy realizm. A to znaczy, że w czasach obecnych, gdy Paul ucieka przez las, możemy dowiedzieć się wiele ciekawostek z tego, jak potrwać niezauważonym w lesie, a gdy w przeszłości pracuje na Wall Street obserwujemy (oczywiście w uproszczonej wersji, tak by czytelnika nieinteresującego się finansami i biznesem nie zanudzić), jak działa się na giełdzie, jak przewiduje i zyskuje bądź przegrywa. W tym wszystkim czuć intuicję bohatera, która jednak nie jest nadzwyczajna, autor nie robi z niego nadczłowieka i to jest w tym wszystkim najlepsze - Paul po prostu ma wiedzę, bo tak ułożyło się jego życie, że o lesie wie sporo (choć głównie w teorii), a o sposobach na ucieczkę i ukrycie własnej tożsamości po prostu dużo czytał. Doskonała kreacja everymana!
“Wszyscy mają jakieś role do zagrania na scenie. A my jesteśmy skandalicznie bogaci. Ludzie chcą, żebyśmy tym szokowali. Właśnie tego dowiedziałam się o Ameryce po przeprowadzce tutaj. Ludzie chcą, żebyś był do nich lepszy albo gorszy, nigdy w tym samym rozmiarze.”
Cała intryga przez większą część fabuły prowadzona jest w dość spokojnym stylu - w przeszłości towarzyszymy Paulowi w budowaniu i rozwijaniu związku z Tatianą, a szpiegowskie elementy wprowadzane są powoli, subtelnie. Czasy obecne toczą się w nieco szybszym tempie, w końcu to ponowna ucieczka, ale dzięki tej uważności na otoczenie, nadal nie czuje się, by akcja pędziła na łeb, na szyję. Dopiero pod koniec historia nabiera wyraźnie sensacyjnych nut, gdzieś tam wplątuje się wielkie amerykańskie agencje, robi się gęsto i dość typowo, jeśli chodzi o tempo powieści szpiegowskich. Sama zagadka została ubarwiona kilka twistami, a choć pod kątem politycznym ciężko ocenić mi na ile faktycznie jest to prawdopodobna historia, to daje wrażenie całkiem realnej.
“Każde wydarzenie da się opisać na sto sposobów, przedstawić sto narracji.”
Mimo uwikłania w akcję dwóch krajów, ich biznesmenów, wielkich pieniędzy i polityki, czytelnik nie czuje się tym przytłoczony. Jasne, pojawiają się komentarze na temat historii, relacji Ameryki z Rosją, pojawiają się komentarze polityczne, ale są one odpowiednio dawkowane i wpasowane w fabułę tak dobrze, że w ogóle nie czuje się tego politycznego wydźwięku, a po prostu napięcie, które towarzyszy Paulowi, kiedy zaczyna podejmować coraz bardziej ryzykowne działania…
“Ale gdy ludzi, dobrych ludzi, traktuje się jak pionki, jak śmieci, to musi oznaczać, że się pogubiliśmy.”
Muszę przyznać, że “Córka oligarchy” pozytywnie mnie zaskoczyła. To książka dopracowana, bogata w detale, prowadzona spokojnym, uważnym na otoczenie tempem, w której kreacja głównego bohatera oddana jest z prawdziwą psychologiczną głębią. Może trochę żałuję, że tempo prowadzenia akcji pod koniec wyraźnie przyspiesza, ale hej!, to przecież powieść sensacyjna, szpiegowska, więc nie ma rady, w jakiś sposób w kanon musi się wpisać. Niemniej jednak sam fakt, że główny bohater nie jest w tej historii supermanem, a zwyczajnym facetem, który postawiony jest pomiędzy miłością a lojalnością w stosunku do praw rządzących jego krajem, czyli tak naprawdę pomiędzy miłością a własnym kodeksem moralnym, jest ogromnym atutem tej powieści, sprawia, że historia mocno angażuje czytelnika, a zarazem pozwala wczuć się w dylematy i emocje głównego bohatera. Powieść dobrze sprawdzi się na długie jesienno-zimowe wieczory, kiedy można dać porwać się lekturze - bo ta faktycznie ma taką moc.
 
Moja ocena: 7,5/10
 
Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Sonia Draga.

Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz