Autorka: Agnieszka
Peszek
Tytuł: Krew
na rękach
Data premiery: 13.05.2025
Wydawnictwo: 110 procent
Liczba stron: 352
Gatunek: thriller
psychologiczny
Agnieszka Peszek to autorka, która udowadnia,
że na polskim rynku self-publishing też się może udać! Swoje książki własnym
nakładem wydaje od początku, od roku 2021 i choć chwilę to potrwało, by jej
nazwisko stało się rozpoznawalne, to od ostatnich dwóch lat z każdą kolejną
książką jej popularność jest coraz większa. “Krew na rękach” to jej piętnasta
powieść, jak sama mówi - dla niej wyjątkowa, gdyż wymagała od niej wielu
nakładów pracy, naprawdę solidnego psychologicznego researchu. W wersji audio czytana
jest przez gwiazdy wśród lektorów: Filipa Kosiora i Paulinę Holtz.
Aktualnie autorka w pełni poświęca się pisaniu
i promowaniu swoich książek, mówi, że kwestie marketingowe dostarczają jej sporo
frajdy. W swoim życiu robiła różne rzeczy, jednak literatura i sport to dwie
stałe, które towarzyszą jej od zawsze.
Historia “Krwi na rękach” zaczyna się w
karetce. To tam budzi się Anna i jest przerażona, nie może się ruszyć, nie wie,
co się z nią stało. A przecież jej życie układało się tak dobrze - w końcu
zrezygnowała z pracy w szpitalu, która wywoływała w niej chroniczny stres i
zatrudniła się do całodobowej opieki nad starszym panem po wylewie… Jak więc
znalazła się w karetce i dlaczego nic nie pamięta? Ratownicy nie są skorzy do
rozmowy, informują ją tylko, że została znaleziona cała we krwi, a tuż obok
niej leżał nóż… Sama jednak nie wydaje się ranna. Czyja to krew? Co tak
naprawdę się stało? I dlaczego przypięta jest kajdankami do łóżka w karetce?
Książka rozpisana jest na prolog, cztery części
i epilog. Każda część składa się z kilku bądź kilkunastu krótkich rozdziałów,
których narracja toczy się naprzemiennie - stałą jest Anna, postacie męskie się
zmieniają. Każda część opatrzona jest określeniem czasu, akcja nie toczy się
chronologicznie, a skacze - prolog toczy się w karetce, część pierwsza sporo
wcześniej, gdy Anna postanowiła zrezygnować z pracy w szpitalu, część druga
znowu wraca do czasów aktualnych i tak dalej. Narracja prowadzona jest w
pierwszej osobie czasu teraźniejszego z kilku perspektyw, jednak świat, który
widzimy, jest zawsze przedstawiony subiektywnie, a narratorzy zdradzają nam
tylko to, co chcą, żebyśmy wiedzieli. Styl powieści jest codzienny, przyjemny,
poprawny gramatycznie, język raczej unikający wulgaryzmów. Dialogi wypadają naturalnie,
książkę czyta się łatwo i płynnie.
Kreacje postaci zbudowane są sprawnie, z dużym
wyczuciem realności, a informacje o ich życiu i charakterach są ściśle
kontrolowane. Autorka sprawnie manipuluje danymi naginając je do potrzeb fabuły
- już przed setną stroną wydaje nam się, że wiemy o co w tej historii chodzi,
kto za zbrodnią stoi, choć jeszcze czekamy, by poznać motywy, ale czy na pewno?
Tropy fabularne są podrzucane oszczędnie, bo kiedy już je dostajemy, wiemy, w
którą stronę uwagę kierować. Może mniej doświadczeni w gatunku thrillera
psychologicznego czytelnicy nie domyślą się, gdzie autorka nas prowadzi, ale
nawet jeśli, to nie psuje to przyjemności z lektury - bo tak naprawdę wszyscy
idziemy po sznurku przez nią rozwijanym.
Jako że powieść zaczyna się prostą
charakterystyką postaci, to też niewiele mogę sama o nich napisać - to właśnie
odkrywanie ich charakterów, tego, co ich ukształtowało i kim tak naprawdę są,
sprawia sporą frajdę z lektury. Możemy jednak krótko pomówić o Annie - to
kobieta powoli zbliżająca się do 40-stki, która od dobrych kilka lat pracowała
w szpitalu na oddziale położniczym. Praca jednak po zmianach kadrowych okazała
się tak stresująca, że w końcu postanowiła odejść. Anna nie ma rodziny, jest
jedynaczką, a jej rodzice nie żyją, nie założyła też nigdy własnej rodziny,
choć partnerów miała kilku. To racjonalna kobieta, która choć pieniądze ma, to
pracować chce - ma plan na przyszłość i teraz skrupulatnie go realizuje. To
postać, która lubi być przydatna, chce w życiu innym pomagać, ma jednak też
swoje małe dziwactwa. Równocześnie ciągle nie czuje się do życia dorosłego w
pełni przystosowana, jej matka bardzo długo trzymała ją pod kloszem.
Inną relację z rodzicami miał Daniel, syn
starszego pana, którym Anna się teraz opiekuje. Jego ojciec był wiecznie
zajętym lekarzem, który nigdy nie miał dla syna czasu, a któremu on przez całe
życie starał się zaimponować. Jasne jest, że w przeszłości został mocno przez
niego skrzywdzony, czy zatem teraz nie wykorzystuje okazji, by się na nim
trochę odegrać?
Autorka wprowadza nas w ciekawy świat - świat
opieki medycznej. Odsłania przed nami sposób pracy pielęgniarek, podkreśla
problemy, z którymi muszą się borykać i to nie tylko te wynikające po prostu z nadmiaru
obowiązków, ale i problemy kadrowe czy finansowe. Równocześnie pyta - czy człowiek,
który wybrał zawód mający na celu ratowanie życia innym jest z natury dobry?
Historia szczególnie uczula na problemy życia
osób starszych, niedołężnych, obrazuje problem, gdy człowiek uwięziony zostaje
we własnym ciele… przybliża jak wygląda opieka nad takimi osobami, choć
oczywiście cały czas należy pamiętać, że jest to część fabuły, której głównym
celem nie jest nauczenia nas medycyny, a manipulacja fabułą…
Bo od początku nie mamy najmniejszych
wątpliwości - ktoś tutaj został zmanipulowany, ktoś przecież Annę w coś wrobił.
Jak do tego doszło i kto za tym stoi, jaki jest jego cel i motywacja? Kim jest
ten, kto dyryguje zdarzeniami, kto jest tym panem marionetek, którymi są
wszystkie pozostałe postacie powieści? Równocześnie te pytania wymuszają
refleksję nad złem, nad zemstą, nad próbą odpłacenia za dawne krzywdy. Czy na
pewno warto się na nich skupiać, czy na pewno zemsta to właściwe wyjście?
Cała historia wypada w miarę równo, dopiero
pod koniec lekko wytraca rytm, gdy jest już bardzo blisko rozwiązania fabuły -
myślę, że to wynik wprowadzenia niewielkiego wątku romansowego, co do
konieczności którego nie jestem przekonana. Równoważy się to z początkiem,
który z kolei jest niesamowicie dobrze dopracowany - sam proces otwierania
powiek przez bohaterkę poprowadzone jest tak, że wywołuje takie emocje, że hej!
Agnieszka Peszek świetnie sprawdziła się w
gatunku thrillera psychologicznego - to było moje pierwsze spotkanie z jej
piórem w takiej odsłonie i z tych kilka książek, jakie jej autorstwa czytałam,
wypadło najlepiej. Całość jest spójna, dopracowana, napięcie utrzymuje
czytelnika na w miarę stałym poziomie, a intryga raz po raz robi solidne
twisty, które choć czasem da się przewidzieć, to finalnie zostawiają czytelnika
w poczuciu zaskoczenia. Podoba mi się świat, w który autorka nas wprowadziła -
medycyna, spojrzenie pielęgniarki na zawód to coś, z czym nieczęsto mamy w
polskiej literaturze kryminalnej, która nie jest przecież thrillerem medycznym,
do czynienia. Autorka kreacje postaci buduje solidnie, czuć, że są przemyślane
i naprawdę dobrze rozpisane. “Krew na rękach” to historia zajmująca,
wciągająca, którą najchętniej połknie się na raz, a która równocześnie dobrze
trzyma się ram gatunkowych. To coś dla fanów thrillerów psychologicznych z
mocno zasupłaną intrygą, w której tym, co najważniejsze, są postacie.
Moja ocena: 7,5/10
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Agnieszką Peszek.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz