Autor: Robert Grot
Tytuł: Piekielne natchnienie
Cykl: Kroniki Mroku, tom 1
Data premiery: 10.10.2025
Wydawnictwo: Brda
Liczba stron: 480
Gatunek: powieść grozy / thriller
kryminalny
Robert Grot to człowiek, który łączy nauki
ścisłe ze sztuką - wyuczony na matematyka i informatyka, pracuje w branży
biznesowej, ale równocześnie z dużą pasją poświęca się muzyce, fotografii,
grafice, malarstwu i pisaniu. I z tej ostatniej powstała jego debiutancka
powieść pt. “Piekielne natchnienie”, pierwszy tom cyklu Kroniki Mroku, który w
połączeniu wątków kryminalnych, grozy i fantastyki obrazuje ironiczną wizję
świata, w którym żyjemy.
Warszawa, druga połowa maja. Antek Siwecki
siedzi w swoim brzydkim mieszkaniu i przy starym laptopie stara się pisać swoją
trzecią książkę, jednak przed nim nieustannie widnieje pusta strona. Terminy
gonią, natchnienie przyjść nie chce, wszystkie pomysły wydają się wtórne, a
sąsiadka zza ściany puszczająca na pełny regulator audycje religijne też nie
pomaga. Ach, ile by dał, by przyszło natchnienie, by nie ustawało, by pomysłów
nigdy mu nie brakowało! Jak innym się to udaje? Jego myśli uciekają do teorii
spiskowych na temat znanych pisarzy, którzy posądzani byli o pakt z diabłem… I
nagle jego palce same piszą “jesteś pewien?”. Zanim jednak orientuje się co
robi, dzwoni telefon - to jego przyjaciel Michał namawia go na piwo, a Antek
nie oponuje. Wychodzi z domu, zostawiając pytanie bez odpowiedzi…
Książka rozpisana jest na 36 rozdziałów i
epilog, rozdziały podpisane są datą oraz imieniem Antoniego po czasie, gdy
dokonuje się w nim przemiana, jeśli to z jego perspektywy oddane są zdarzenia.
Początkowo historia w całości prowadzona jest w narracji trzecioosobowej czasu
przeszłego, później perspektywa Antka zmienia się na narrację pierwszoosobową.
Pozostałe pozostają w trzeciej osobie i są to perspektywy Michała, dwóch
dziewczyn, które szybko się z nimi zaprzyjaźniają, a z czasem pojawia się
również perspektywa komisarza Nawrockiego. Styl powieści jest codzienny,
płynny, zdania i dialogi wypadają w miarę zgrabnie, a przekleństwa pojawiają
się mocno okazyjnie. Całość czyta się lekko i przyjemnie.
“(...) to czego nie potrafimy pojąć, nazywamy magią. Zatem to nie magia, to umiejętności wykraczające poza horyzont umysłowy zwyczajnego człowieka.”
Początkowo postać Antka może irytować - muszę
więc zaznaczyć, że jest to zabieg specjalny, który mocno podkreśla przemianę,
jaka w tej postaci zachodzi, jakiej jesteśmy świadkami. Początkowo Antek to
prawdziwa fajtłapa, człowiek, który narzeka na cały świat, a nie widzi, że
problem tkwi w nim samym. Wścieka się na innych, szuka wielkiego natchnienia,
choć tak naprawdę robi wszystko, by pisanie odkładać, by nie zacząć tworzyć, a
równocześnie wzdycha ile to by dał, by w końcu napisać wielką powieść. I tak
jego marzenie zaczyna się spełniać, a on sam staje się żywym przykładem
przestrogi “uważaj, czego sobie życzysz”. Postać Antka po przemianie zmusza do
dobrych refleksji na temat tego, jak wiele złego jesteśmy sobie w stanie
wytłumaczyć, zaakceptować lub zwyczajnie udawać, że nie widzimy, gdy wynik
takiego działania odnosi się z korzyścią do nas samych.
“Akt zła nie wymaga publiczności, chociaż jego konsekwencje już tak. Poza tym uwolnienie zła jest prostsze w miejscu, które już go doświadczyło w ogromnym natężeniu.”
Kreacja Antka, jak i pozostałych mężczyzn
pojawiających się w powieści, wychodzą autorowi całkiem fajnie - nie są to może
głębokie portrety psychologiczne, jednak każdy z nich ma jakiś charakter w
miarę bliski temu, co faktycznie spotykamy w rzeczywistości. Gorzej jest z
postaciami kobiecymi, które potraktowane są bardzo powierzchownie i
schematycznie, sprowadzone są do dość płytkich motywacji. Czy to zabieg
specjalny mający na celu pokazać jak Antek i Michał widzą kobiety? Tego nie
wiem, przyznam jednak, że takie spłaszczenie mi nie odpowiadało.
Całą powieść można podzielić na kilka
inspiracji gatunkowych: początkowo wyraźna jest w niej warstwa obyczajowa,
podczas której zaznajamiamy się z postaciami Antka, Michała, Sylwii i Mai,
poznajemy ich charaktery i sposoby na spędzanie czasu. Później pojawia się
bardzo subtelna groza, wątki paranormalne, które z czasem zaczynają się mieszać
z elementami kryminalnymi, by na końcu skierować się w stronę fantastyki. Jest
to więc solidny miks gatunkowy, w którym każdy z czytelników znajdzie coś dla
siebie - mnie najmocniej usatysfakcjonowała część środkowa, gdzie groza miesza
się z kryminałem, początek lekko mi się dłużył, a koniec nieco rozczarował,
choć nie na tyle, by wpłynęło to na ogólne wrażenia z lektury. Autor inspiruje
się w powieści klasykami, w których pakt z diabłem odgrywa rolę przewodnią, jak
i kanonem powieści grozy - przede wszystkim Kingiem, ba, nawet jedna z postaci
przyjmuje imię bohatera ze “Lśnienia”. Ogólnie popkultura jest tu obecna,
pojawia się sporo odniesień czy do filmów, czy powieści.
Warto też zwrócić uwagę na samo miejsce akcji,
na Warszawę - autor oprowadza nas po jej kilku dzielnicach, postacie często
stołują się na mieście, dzięki czemu możemy wraz z nimi wyjść do ludzi, pobyć w
tłumie. Ponadto cała historia osadzona jest w świecie literackim, w świecie
wydawniczym, a my towarzyszymy Antkowi w całym, choć nie do końca realnym,
procesie tworzenia i wydawania książki. Mimo jednak dla miłośników książek jest
to z pewnością dodatkowa atrakcja.
“Książki to zwierciadło duszy autora (...).”
Poza tematem tego osławionego natchnienia i
pragnień, które po spełnieniu okazują się jednak nie tym, czego tak naprawdę
się chciało, książka dobrze gra tematem dobra i zła, jakie znajduje się w
każdym z nas. Bo czy faktycznie są to wartości pochodzące od istot
nadprzyrodzonych, czy może tak to sobie tłumaczymy, by nie brać konsekwencji
zdarzeń na swoje barki, by zostawić je jakimś bytom, które istnieją bądź nie?
Autor w tej powieści dodatkowo porusza temat jednostek wybitnych, takich, które
posuwają świat do przodu. Czy każda z nich działa pod wpływem natchnienia?
Natchnienia dobra czy zła? To mocno fantastyczny podział świata na ludzi
zwyczajnych i nadzwyczajnych, jednak z początkowymi rozważaniami na temat
konsekwencji i katalizatora zła, wypada dość ciekawie.
“Diabeł nie wyrządza zła, jedynie pomaga nam urzeczywistnić nasze pragnienia. Nie jest sprawcą, tylko katalizatorem. Winnym zawsze pozostaje człowiek.”
“Piekielne natchnienie” to zgrabny debiut
Roberta Grota, który osadza nas w świecie tworzenia powieści, dylematów
pisarskich ujętych w nieco fantastyczny (gatunkowo) sposób. Mimo że kilka razy
w fabule czy kreacjach postaci pojawiają się widoczne potknięcia, to jednak
całościowo książka wzbudza ciekawość, jej elementy fabularne są rozmieszczone
na tyle odpowiednio, że po spokojnym początku, uwaga czytelnika zostaje
przyciągnięta i nie dekoncentruje się do samego końca. Biorąc pod uwagę, że
jest to pierwszy tom cyklu, myślę, że powieść można skierować do czytelników
lubujących pogranicze thrillera i fantastyki, gdzie nie wszystko musi mieć
swoje przyziemne wytłumaczenie. Mnie, fankę kryminałów, właśnie to pod koniec
lektury lekko rozczarowało, niemniej jednak przyznaję, że przez całą powieść
bawiłam się dobrze.
Moja ocena: 7/10
Ps. Książki słuchałam w formie audiobooka w interpretacji Andrzeja Hausnera - dobrze sprawdziła się w tej formie.
Recenzja powstała w ramach współpracy z
Robertem Grotem.
Dostępna jest też w abonamencie
Podoba Ci się to, co robię?
Wesprzyj mnie na patronite.pl/kryminalnatalerzu i dołącz do grona moich Patronów!
.jpg)
